Arbitraż nie zadziałał
Od 5-proc. wzrostu rozpoczął sesję giełdowy debiutant, deweloperska spółka Atlas Estates. Na otwarciu za jej akcje płacono 15,05 zł, ale kurs szybko wystrzelił do 109 zł, kończąc dzień na 16 zł (+11,7 proc.).
Akcje Atlasu są równolegle notowane na londyńskim rynku AIM. Przez sporą część dnia były tam wyceniane o 20 – 30 proc. taniej niż w Warszawie. – Podobnie było z UniCredit, gdy pierwszego dnia notowań różnice między Włochami i Polską sięgały 50 proc. – mów Kacper Żak z DI BRE Banku. – W przypadku Atlas Estates na początku dnia zadziałali spekulanci. Duże różnice między wycenami w Warszawie i Londynie mogły trwać tak długo, gdyż istnieje problem techniczny z arbitrażem. Choć teoretycznie przepisy pozwalają na krótką sprzedaż akcji (sprzedaż akcji, których się nie posiada) i jednocześnie ich kupno w Londynie, w praktyce to nie działa. W Polsce są zbyt skomplikowane procedury, by to przeprowadzić. Za granicą krótka sprzedaż jest łatwiejsza do realizacji, dlatego różnice w notowaniach szybko są niwelowane przez arbitrażystów – dodaje.