Dano nam widocznie znak
Niemcy wcale nie uważają, jak premier Donald Tusk, że historię należy zostawić historykom – pisze filozof i publicysta
Po rozmowach Władysława Bartoszewskiego z Berndtem Neumannem już 0 północy w „Deutschlandfunk” jako pierwszą, najważniejszą informację podano, że polski rząd przestał blokować widoczny znak i że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby go zrealizować. Niemieckie media zachłysnęły się radością, nie szczędząc pochwał i komplementów Donaldowi Tuskowi. „Der Tagespiegel” mianował go nawet „Polakiem Merkel”. Tylko lewicowa, marksizująca gazeta „Junge Welt” nie była zadowolona z porozumienia, opatrując swoje doniesienie tytułem „Tusk kapituluje”.
Życzliwość polskiego rządu
Jest się z czego cieszyć. Sprzeciw Polaków był zadrą w sumieniu, mącił rosnące z roku na rok samozadowolenie naszych zachodnich sąsiadów. Aż do ostatnich wyborów w Polsce realizacja projektu upamiętnienia powojennych deportacji Niemców była wstrzymywana, gdyż SPD stawiała warunek włączenia do niego Polski. Teraz nasi niemieccy przyjaciele i sąsiedzi mają wolną rękę za niejasną obietnicę niewielkiego finansowego uczestniczenia w polskich przedsięwzięciach.
Rząd w Warszawie wprawdzie odmówił oficjalnego udziału w realizacji projektu, ale już mu się nie sprzeciwia. Co więcej, zapewnił, że będzie się mu przyglądać z życzliwą wyrozumiałością i nie wykluczył udziału w nim polskich historyków.
Władysław Bartoszewski traktuje zatem niepoważnie polską opinię publiczną twierdząc, że nic...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta