Administracyjne relikty PRL
Nowoczesne państwo powinno być zarządzane jak wielka korporacja. Musi do minimum ograniczyć liczbę regulacji i skupić się na ustalaniu katalogów praw i obowiązków obywateli – piszą publicyści
W Australii w końcu lat 90. ubiegłego wieku wprowadzono reformę publicznych służb zatrudnienia. Polegała ona na dopuszczeniu sektora prywatnego i organizacji pozarządowych do usług pośrednictwa pracy. Organizacje te są wynagradzane za osiągnięcie celu, jakim jest skuteczne skierowanie bezrobotnego do pracy. Państwo prowadzi rejestr bezrobotnych, „wystawia” dane uprawnionym organizacjom w ustalonym na rok przed reformą formacie oraz finansuje: bezrobotnym zasiłki, pośrednikom zaś premie za sukces.
Efektem było skrócenie w ciągu pierwszego roku o cztery miesiące średniego czasu pozostawania bez pracy i oszczędności na wypłacanych zasiłkach na blisko miliard dolarów. Równocześnie znacząco wzrósł poziom satysfakcji klientów, mierzony przez wynajętą przez rząd agencję. I co ważne – pośredniaki generują dochody zamiast kosztów.
Cele nie do zmierzenia
Niestety, naszym politykom brakuje odwagi do przeprowadzenia zmian oraz wiedzy, jak można by – inaczej niż w PRL – rządzić państwem. Na kształt polskiej administracji publicznej wciąż nie mają wpływu specjaliści od zarządzania. Zwróćmy uwagę na postępowanie Sejmu RP, który często ingeruje w sposób wykonywania zadań publicznych, ignorując konstytucyjne zasady pomocniczości i niezależności samorządu terytorialnego. W ustawach czy rozporządzeniach bardzo często są zawarte regulacje de facto odbierające...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta