Rzeczpospolita wybrukowana
1 W dyskusji redakcyjnej w „Więzi” padła odkrywcza propozycja dla postpeerelowskich sierot. Jak stwierdził członek areopagu „Więzi” w stopniu doktora nauk socjologicznych, nic go tak nie wyprowadza z równowagi, jak częsty latem widok leżących w przydrożnych rowach zbieraczy jagód, którzy z koszami pełnymi tych leśnych owoców czekają, aż zatrzyma się przy nich samochód i ktoś kupi od nich, za nieduże pieniądze, kubek czy dwa jagódek. A przecież, dowodzi ów uczony mąż, zbieracze z jednej wsi powinni się skrzyknąć, ulepić tysiąc pierogów, otworzyć zajazd i natychmiast sznur samochodów przyjedzie do ich wioski, by z apetytem – i za znacznie większe pieniądze – do woli nawpychać się smakowitych specjałów.
Oszołomiła mnie ta śmiała wizja. Na przykład w Surażu, sławnym niegdyś mieście, a później wsi podobnej innym na Podlasiu, z dawien dawna jest jedna gospoda, w której największym wzięciem cieszy się wódka i piwo lub piwo i wódka. Miejscowi na zakąskę pierogów z jagodami nie wezmą, bo w letnie miesiące nie mogą na nie patrzeć – w domach jedzą je codziennie. Przyjezdni może by i zjedli, ale tamtejszą szosą auta przejeżdżają z częstotliwością jednego pojazdu na godzinę. Załóżmy, że właściciel nowego zajazdu miałby codziennie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta