Rówieśnicy: Henryk Stokłosa, Roman Kluska
Obaj byli rekinami biznesu III RP, lecz na tym podobieństwa się kończą. Roman Kluska to kreatywny przedsiębiorca, który poległ w walce ze skorumpowaną machiną urzędniczo-fiskalną. Henryk Stokłosa z niej korzystał, przez kilkanaście lat omijał prawo i pomnażał majątek, stając się lokalnym kacykiem. Musiały minąć lata, aby w wolnej Rzeczypospolitej dokonała się sprawiedliwość.
Henryk Stokłosa - (rocznik 1949) „Jako senator piątej kadencji i prezes Bractwa Kurkowego mam dwie dubeltówki, trzy czy cztery sztucery. Wystąpiłem o pozwolenie na zakup kolejnych sztuk broni myśliwskiej i otrzymałem negatywną odpowiedź” – indagował w parlamencie Henryk Stokłosa. Milioner, senator RP w latach 1989 – 2005. Jak to się stało, że przedsiębiorca kwateruje dziś w celi?
Jest absolwentem technikum samochodowego. Pracował w lokalnym Państwowym Ośrodku Maszynowym, potem zatrudnił się w firmie turystycznej i wstąpił na studia, zgłaszając zarazem akces do PZPR. Z partią pożegnał się jesienią 1980 roku. Po wizycie urzędników Najwyższej Izby Kontroli w przedsiębiorstwie rekreacyjnym Noteć, którym kierował u schyłku rządów Edwarda Pożyczkobiorcy. Wykryto bowiem, że ekipa remontowa, podlegająca Stokłosie, wybudowała dom jednemu z wiceministrów.
Gdy prysły marzenia o karierze nomenklaturowej, założył własny interes – rzemieślniczą firmę utylizacji odpadów rolno-hodowlanych i w ciągu dekady dorobił się majątku umożliwiającego organizację kosztownej kampanii wyborczej. Pomagały mu w tym skąpo odziane hostessy z tacami wędlin, częstujące ludzi i zachęcające do głosowania na Stokłosę (a jeszcze bardziej fakt, że kandydat „Solidarności” nie zdążył się sfotografować z Wałęsą). W czerwcu 1989 roku zasiadł w fotelu senatora. Na 16 lat! Po Pile krążył nawet żart, że w miejscowym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta