Dlaczego Europa jest przeziębiona, kiedy Ameryka zaczyna kichać
Amerykanie wypracowują już około jednej czwartej PKB w strefie euro, pięciokrotnie więcej niż dziesięć lat temu. Kiedy tylko na Wall Street dochodzi do wzrostu lub spadku, Europejczycy odczuwają to po zawartości swoich kieszeni – pisze szef think-tanku Bruegel*
Kiedy tylko Stany Zjednoczone kichną, Europa natychmiast się przeziębia. To ulubione powiedzenie wielu ekonomistów na świecie spełnia się i tym razem.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska zgodnie obniżyły swoje prognozy wzrostu gospodarczego w roku 2008 o pół punktu procentowego. To wydaje się tak oczywiste, że informacje przyjęto bez zmrużenia oka. Taka sytuacja przecież powtarza się mniej więcej co dziesięć lat.
Kiedy poprzednim razem gospodarka amerykańska zanurkowała w roku 2001, Europa wpadła w dwa lata gospodarczej stagnacji i tak naprawdę powróciła do silnego wzrostu dopiero w roku 2006. To powiązanie może się więc wydawać przyczynowo-skutkowe, ale tak naprawdę wcale nie jest takie oczywiste.
Przede wszystkim Europa w znacznie mniejszym stopniu korzysta z siły swojej gospodarki, niż robią to Stany Zjednoczone. Z 20 albo 30 procentami globalnej produkcji USA i Unia Europejska to dwa światowe słonie, znacznie większe niż Japonia czy Chiny. Gdy zaś zmierzy się gospodarkę 27 członków Unii Europejskiej, to Wspólnota jest większa niż Stany Zjednoczone. Ale mniejsza od amerykańskiej jest potęga krajów strefy euro. Europa z pewnością jest równa Stanom Zjednoczonym, jeśli porówna się wartość jej obrotów handlowych i wielkość...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta