Rynek telewizyjny najbardziej potrzebuje konkurencji
Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji budzi kontrowersje wśród polityków i w mediach. Kolejne postulaty i kompromisy w jej zapisach są szeroko komentowane. Tymczasem i politykom, i opinii publicznej umyka problem fundamentalny: w kolejnych czterech – sześciu latach polski rynek telewizyjny trzeba uregulować od nowa – pisze szef OmnicomMediaGroup
Czeka nas proces porównywalny do początków lat 90. i przyznawania pierwszych koncesji telewizyjnych. Z tym że tym razem chodzi o bez porównania większe pieniądze i wielką politykę. Tam, gdzie spotykają się te dwa demony, dochodzi zawsze do kataklizmów porównywalnych z najgorszym huraganem. Niczego innego bym się w Polsce nie spodziewał.
W 2014 r. upływa termin przyjęty przez Unię Europejską, a zobowiązujący kraje członkowskie do uruchomienia telewizji cyfrowej. Rok później, w czerwcu 2015 r., dotąd używane częstotliwości analogowe przestają być chronione. To oznacza koniec rynku telewizyjnego, jaki znamy dziś. Nie przypadkiem Unia angażuje się w regulacje rynku telewizyjnego. To zaangażowanie wynika z prostego faktu, że fale elektromagnetyczne nie znają granic. Jedynie międzynarodowe umowy pozwalają uniknąć zakłócania sygnału jednej stacji przez drugą nadającą na podobnych częstotliwościach w kraju ościennym.
W 2006 r. w Genewie odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona temu problemowi. Każdy kraj biorący w niej udział zobowiązał się do inwentaryzacji wszystkich dostępnych częstotliwości, które mogłyby posłużyć do dystrybucji cyfrowego sygnału telewizyjnego. Polska była uczestnikiem tej konferencji. Zgłoszono na niej częstotliwości pozwalające na utworzenie ośmiu platform cyfrowych. Niestety, dwie z nich są niemożliwe bądź bardzo trudne do zagospodarowania....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta