Jak Platforma dzieli się stanowiskami z ludowcami
W umowie koalicyjnej obie partie ustaliły, że biorą wspólną odpowiedzialność za wszystkie resorty
Wielkich zmian personalnych w regionach podczas pierwszych miesięcy rządów koalicji PO – PSL nie było. – To nie dlatego, że zmian personalnych nie chcemy wprowadzać. W wielu wypadkach byłyby one nawet wskazane. Kłopot polega na tym, że poprzednia ekipa wyjątkowo dobrze się zabezpieczyła, a my nie chcemy działać jak nasi poprzednicy – słyszymy od jednego z polityków PO.
Tłumaczy, że największym problemem jest likwidacja służby cywilnej, której dokonała poprzednia ekipa. W jej miejsce powstał tzw. zasób kadrowy. – W jego skład weszli głównie PiS-owscy nominaci partyjni. W efekcie, nawet gdybyśmy chcieli na większą skalę wymieniać urzędników, w praktyce nie ma ich skąd brać – dodaje polityk PO.
Problem z brakiem odpowiednich kadr potwierdzają też politycy PSL. – Jeśli chodzi o zmiany personalne, to do naszego koalicjanta możemy mieć jedną pretensję. Za dużo w tym wszystkim wahań – uważa Stanisław Żelichowski, szef Klubu Parlamentarnego PSL. Wyjaśnia, że przejmując władzę, PO z PSL ustaliły, że nie będzie żadnych czystek personalnych, do jakich przyzwyczaiły wszystkich poprzednie ekipy.
– Wymianie powinni podlegać premier, ministrowie i wojewodowie. Reszta ma kompetentnie służyć krajowi. Przyjęliśmy zasadę, że jeśli ktoś chce pracować, to powinien mieć taką możliwość. Wprowadzanie na stanowiska działaczy zawsze się kończy fatalnie. Problem w tym, że zamiast angażować się w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta