Nie potrzebujemy bohaterów z importu
Niemcy chcą, abyśmy za ogólnoeuropejski symbol oporu antyhitlerowskiego uznali Clausa von Stauffenberga. Nie rozumieją, że mamy wielu własnych bohaterów – pisze historyk z IPN
Historia XX w., a szczególnie okresu II wojny światowej, została włączona w bieżącą politykę zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich. Punktem odniesienia stała się jednak nie tyle rzeczywista przeszłość, co potrzeby teraźniejszości, a konkretnie procesu integracji europejskiej obejmującej nie jak dotychczas tylko sferę ekonomiczną, ale także kulturalną i duchową.
Walka o wrażliwość
Odbywa się zatem zrozumiała, choć przez nas być może niedoceniana, walka o wrażliwość i pamięć całego Starego Kontynentu. Wbrew temu, co się twierdzi oficjalnie, nie polega ona na komplementarności partykularnych tradycji. Obserwujemy zjawisko narzucania własnego dziedzictwa przez poszczególne, silne na ogół, narody.
Bez wątpienia w pierwszych latach powojennych dla krajów EWG monopolistą w tej sferze stała się Francja z jej wkładem w budowę Europy bez wojen (chodzi o udział Francji w tworzeniu Europy powersalskiej oraz jej rolę w eliminacji barier w stosunkach z „winnymi” Niemcami). Obecnie jednak Niemcy, które przez tyle dziesięcioleci (od planu Roberta Schumana poczynając) sekundowały Francji i jej potrzebom konomiczno-historycznych, odczuwają przemożną potrzebę wyartykułowania własnej wrażliwości i pamięci historycznej. Jednocześnie zamierzają – po latach cierpliwego składania danin – stać się wreszcie beneficjentem współczesnego procesu integracji....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta