Z deszczem w tle
Agnieszka Radwańska nie dokończyła meczu pierwszej rundy z Ukrainką Marią Korytcewą. Polka prowadzi 5:4. Dalszy ciąg powinien nastąpić dziś
Kiedy Radwańska i Korytcewa (65. WTA) wychodziły na kort nr 3, było parno i padał deszczyk. Przez całego seta nic się nie zmieniło – one grały, a publiczność otwierała i zamykała parasole. Ani przez chwilę nie ulegało wątpliwości, że prawie wszyscy widzowie przyszli dla Agnieszki, tylko ją dopingowano, tylko jej udane zagrania nagradzano oklaskami.
Zawodniczka odwdzięczyła się tak, jak powinna – objęła prowadzenie 4:1, a potem 5:2 i zadawaliśmy sobie jedno pytanie: czy 15. tenisistka świata zdąży wygrać seta, a może nawet mecz, przed deszczem? Nie zdążyła, mało tego, roztrwoniła prawie całą przewagę, nie wykorzystała trzech setboli. Gdy w końcu zeszły z kortu, było już tylko 5:4 dla Polki. Serwowała Korytcewa i przy stanie 40-40 deszcz był już zbyt duży, by grać dalej.
Ukrainka to nie jest zawodniczka finezyjna, nie ma nawet połowy talentu Radwańskiej, jej tenis jest przejrzysty, a gra dość prosta do skontrowania, pod warunkiem że Korytcewa musi biegać po korcie. Dopóki to się udawało, nie było wątpliwości, kto zwycięży. Ukrainka bardzo późno zauważyła, że należy atakować drugi serwis Radwańskiej, ale kiedy to już do niej dotarło, przy stanie 3:5 zagrała dwa masakrujące returny i przełamała podanie Polki.
Oglądający ten mecz Wojciech Fibak zwracał uwagę, że Agnieszka musi mieć czas, by się przyzwyczaić do zupełnie innych kortów ziemnych niż w Stambule, do deszczu i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta