Z czego śmieją się Francuzi
„Jeszcze dalej niż północ” - na polskie ekrany wchodzi w piątek francuski przebój kasowy wszech czasów
Z czym kojarzy się dzisiaj kino francuskie? Sądząc po światowych listach kasowych przebojów – głównie z rozrywką. W 2007 roku widzowie różnych krajów oglądali animację Luca Bessona „Artur i Minimki” (ok. 9 mln widzów poza Francją), kolejną część z serii „Taxi” (4,5 mln widzów) i głośny, choć kontrowersyjny portret Edith Piaf „Niczego nie żałuję” Oliviera Dahana (4 mln). W tym roku dołączy do tych hitów zapewne kolejny „Asteriks” z Alainem Delonem w obsadzie.
Masowa publiczność wyraźnie czeka więc na przeboje, zwłaszcza komedie, w jakich kiedyś grywali Bourvil czy Luis de Funes. Kinomani wypatrują oczywiście nowych filmów Godarda, Resnais, Taverniera czy Chabrola, śledzą twórczość młodszych generacji, jak Kassovitz, Zonka, Rachid Buchareb. Ale niemal wszyscy od dłuższego czasu mówią o kryzysie kina francuskiego.
Niewykluczone, że głosy takie ucichną teraz za sprawą dwóch do niedawna mało znanych poza Francją reżyserów. Są całkowicie odmienni, a ich filmy teoretycznie plasują się na dwóch różnych biegunach kina. „Klasa” („Entre les murs”) Laurenta Canteta to niemal paradokument, „Jeszcze dalej niż północ” („Bienvenue chez les Ch’stis”)...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta