Hodysz –Wallenrod z bezpieki
Proszę nie wymieniać przy mnie imienia Bolek. Dwa razy straciłem przez to pracę, a raz ledwie uszedłem z życiem – mówi dziś były funkcjonariusz SB i UOP
Oficer Służby Bezpieczeństwa, który potajemną współpracę z opozycją przedsierpniową, a potem „Solidarnością” przypłacił więzieniem, odmawia rozmowy. – Proszę mnie zrozumieć. Jestem emerytem, ten rozdział mojego życia zamknąłem i nie chcę do niego wracać – mówi „Rz” i idzie pielęgnować ogródek w swoim domku w Rumi koło Gdyni.
Inwigilacja cudzoziemców
Do Służby Bezpieczeństwa Adam Hodysz trafił przez przypadek. Ukończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Był rok 1964, miał 24 lata i wszystko wskazywało na to, że będzie nauczycielem matematyki.
O przyjęciu propozycji pracy w SB zadecydowały względy przyziemne – a konkretnie mieszkanie. Został zatrudniony w kontrwywiadzie. Do jego zadań należała m.in. inwigilacja cudzoziemców z rzadka wówczas odwiedzających PRL. Cieszył się dobrą opinią przełożonych. „W pracy śledczej osiągał dobre wyniki, szczególnie w sprawach o przestępstwa gospodarcze” – napisano w opinii służbowej sporządzonej w 1984 roku już po odkryciu, że współpracował potajemnie z opozycją.
Przed wysadzeniem domu, w którym mieszkał Hodysz, pojawili się agenci UOP, którzy szukali jakichś dokumentów
Pierwsze zlecenie wiążące się ze zwalczaniem opozycji dostał cztery lata po rozpoczęciu pracy w kontrwywiadzie. Na kilka dni został oddelegowany do śledztwa mającego na celu wykrycie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta