Amanci, brutale i brzydale
Nazywa się ich różnie, w zależności od epoki. Trubadurzy, uwodziciele, podrywacze. Bad boys. Pełno ich w sztuce, literaturze, kinie. Bez nich nie byłoby romansów. Nie byłoby twórczości
Ogół sądzi, że płeć piękna leci na piękno. Tymczasem mężczyźni, którym los dał wyjątkową urodę, na ekranie owszem, wcielali się w romantycznych kochanków, ale w życiu niekoniecznie.
Po Rudolfie Valentino rozpaczały zastępy kobiet tylko dlatego, że kochały jego filmowy wizerunek. Naprawdę interesowali go chłopcy, żona była przykrywką. Podobnie Richard Chamberlain, uwielbiany przez damską połowę ludzkości, niezapomniany doktor Kildare.
Bożyszcza
Zdarza się jednak, że role filmowe pokrywają się z życiowymi. Gwiazdorzy na ekranie i na co dzień. Uderzająco przystojni i szarmancy wobec dam, choć nieco znudzeni powodzeniem. Przykładem – Gérard Philipe, bożyszcze lat 50. i 60., słynny „Fanfan Tulipan” i „Diabeł wcielony”. Alain Delon, Marcello Mastroianni, Warren Beatty czy Jean-Paul Belmondo, kochankowie do utraty tchu. Gdzie spojrzeli, tam damy słały się im do stóp. Choć… Mastroianniego stać było na autoironię: w „Pret-a-porter” Altmana zasypia w łóżku Sophii Loren, podczas gdy ona uwodzi go striptisem.
Osobny gatunek to brutale. Marlon Brando w „Ostatnim tangu w Paryżu” (klasyka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta