Dzień za dniem za oknem ten sam film
Syberia? Wiadomo – zimno, wódka, łagry. Koniec świata. Tak myślałem jeszcze niedawno. A teraz?
tekst piotr Szymaniak, zdjĘcia Jakub KamiŃski
Mrozów nie ma wcale, wódki jak na lekarstwo. Syberia to pociąg, chińskie zupki i zieleń tajgi. Dokładnie w takiej kolejności. Ale zacznijmy od początku.
Warszawa. Dworzec Centralny
Wagon, którym pojedziemy do Irkucka, dołączony jest do pociągu relacji Warszawa – Mińsk. W pierwszym historycznym kursie – tylko dwie pasażerki. Powód? O nowej relacji mało kto jeszcze słyszał. Takiego połączenia na próżno też szukać w Internecie. Podobno, czego nie ma w sieci, to nie istnieje, ale byłem, jechałem, wróciłem – przysięgam.Każdy bilet jest z miejscówkami. Niestety, w wagonie z firankami z godłem Irkucka (tygrys syberyjski trzymający w zębach sobola) numerów takich jak na bilecie brak. Po chwili zjawia się konduktor z odręcznie napisaną tabelką, gdzie sprawdza, czy numer z biletu odpowiada temu w rzeczywistości. Zastanawiam się, czy całe rosyjskie koleje to taka prowizorka. W tym temacie przyjdzie mi się jeszcze nie raz zdziwić.
Z Warszawy jeździ wagon „kupiejnyj”, z czteromiejscowymi przedziałami, z miejscami do leżenia klasy drugiej. Zaraz po odjeździe prowadnik, czyli hybryda konduktora z porządkowym, roznosi pościel. Ma być przytulnie, ale pierwsze wrażenia są klaustrofobiczne. Głównie przez ciężkie, podwójne okna, których nie można otwierać (klimatyzacja). Skojarzenia z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta