Wymęczone punkty
SAN MARINO - POLSKA 0:2. W kiepskim stylu, ze słabym rywalem, ale wreszcie zwycięstwo. Mgła wokół reprezentacji na razie jednak nie opada – Leo Beenhakker i piłkarze wciąż nie udowodnili, że zasługują na zaufanie. Czekamy w strachu na mecze z Czechami i Słowacją
Komentator telewizji San Marino jeszcze w przerwie zachwycał się grą miejscowych piłkarzy. Jego zdaniem zupełnie nie było widać, że Polacy to profesjonaliści, a gospodarze zebrali się po raz pierwszy w tym roku i do tego przyjechali na trzydniowe zgrupowanie prosto z wakacji.
Widać tego rzeczywiście nie było, zwłaszcza na początku. Już w 2. minucie drużyna Beenhakkera mogła przejść do historii jako ta, która potrafi szybko stracić gola nawet w meczu z amatorami. Andy Selva, chociaż dla swojej reprezentacji zdobył połowę bramek w historii, tym razem presji nie wytrzymał i nie pokonał Łukasza Fabiańskiego z rzutu karnego.
Selva to jedyny oprócz bramkarza zawodnik, dla którego gra w piłkę to sposób na życie. Występuje w drugoligowym włoskim Sassuolo, w kadrze jest żywą legendą. Fabiański uratował kolegów przed kompromitacją także kilka minut później.
Beenhakker stał przy bocznej linii zasępiony, przesadnie emocjonować mu się nie wypadało, ale na pewno pamiętał o obietnicy, że jeśli nie uda mu się wygrać z San Marino, zastanowi się nad dalszym sensem pracy z reprezentacją Polski.
Po kwadransie kazał rozgrzewać się Jackowi Krzynówkowi, piłkarzowi, którego po kolejnych przegranych mistrzostwach kibice w kadrze widzieć już nie chcieli. Rezerwowy Wolfsburga wszedł za ogrywanego przez amatorów Marcina Kowalczyka i potwierdził, że Beenhakker ma rację,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta