Rząd chaotycznych skoków
Gabinet Tuska nie działa w sposób przemyślany. To nie jest ani polityka wielkich reform, ani małych, lecz konsekwentnych kroków. To raczej polityka skoków w miejscu – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Mało kto dziś pamięta, jak wyglądała umowa koalicyjna PO – PSL. Kartka papieru zawierająca same ogólniki. Tak było łatwiej. Można było pokazać zgodę. Łatwiej opowiadać o możliwych cudach. Brak wizji, jasnego planu, brak precyzyjnych ustaleń przy tworzeniu gabinetu i budowaniu koalicji z PSL odbija się dziś czkawką. W krajach zachodnich umowy koalicyjne nierzadko mają objętość książek. Wszystko jest tam spisane precyzyjnie, zaplanowane i ustalone. Różnice w efektach prac widać gołym okiem.
Nie jest bardzo odkrywcze stwierdzenie, że rząd Donalda Tuska kieruje się przede wszystkim sondażami. I choć jest za to często krytykowany, w samym tym fakcie nie ma niczego złego. Polityk musi się liczyć z oczekiwaniami i reakcjami obywateli. Nie ma w tym niczego złego tak długo, jak długo te działania mają jakiś sens, są przemyślane i w miarę spójne.
Walka o wizerunek
Problem polega na tym, że rząd nie działa w sposób przemyślany. Że nie jest to ani polityka wielkich reform, ani małych rozsądnych, ale konsekwentnych kroków, jak zapowiadał kiedyś Michał Boni. To raczej polityka wykonywania zaskakujących skoków, często bardzo chaotycznych, z których większość – jak na razie – jest skokami w miejscu.
Tymczasem nadchodzą ciężkie czasy, kiedy wpływy do budżetu mogą się zacząć zmniejszać, a wydatków – i tych potrzebnych, i tych zupełnie niepotrzebnych – jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta