Teraz wszyscy walczą z reklamami
Cóż za pospolite ruszenie! Walką z reklamowym bałaganem zajęli się już urzędnicy z ratusza i rządu. Dziś włączą się radni, w listopadzie posłowie. Coś wskórają?
I stał się cud. Wszyscy mówią dziś o zaśmiecaniu Warszawy wielkoformatowymi reklamami. Pytają, dlaczego zasłaniamy tylko skrawek Pałacu Kultury i Nauki, ale Zamek Królewski lub zabytkowe kamienice już w całości okrywają płachty. I wszystkim zaczęło to przeszkadzać – urzędnikom, radnym, mieszkańcom, a nawet specom z branży reklamowej.
Nareszcie! Bo gdy opisywaliśmy, jak wielkie koncerny outdoorowe grają z urzędnikami w kotka i myszkę, znikąd nie było reakcji. Gdy alarmowaliśmy, że ogromne reklamy zasłaniają okna prywatnych mieszkań, nie było odważnych, by nakazać zdjęcie płacht.
I w ministerstwach i w ratuszu kończyło się na wzruszeniu ramionami: „No tak, tak. Racja. Ale nic nie możemy zrobić. Takie jest prawo”. I tak latami...
Nic więc dziwnego, że dziś Warszawa wygląda jak wielki śmietnik albo pstrokaty bazar. Na jedno wychodzi. Bazar to przecież miejsce na handel wszystkim, czym się da i gdzie się da. I tak właśnie działają firmy reklamowe – ustawiają billboardy, gdzie się da, i pozwalają na nich wieszać, co się da. Byle tylko był zysk. A był niebagatelny: 30 proc. wpływów z reklam wypracowuje Warszawa.
Jest bat... ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta