Dlaczego z kupcami zawsze jest wojna
Pochwaliłabym władze miasta, że nie zgodziły się oddać kupcom z KDT gruntu pod dom towarowy na placu Defilad. Bo nie do końca rozumiem, dlaczego miałby się on im należeć, bez przetargu, bez jakichkolwiek rynkowych reguł.
Pochwaliłabym, gdyby taka decyzja zapadła dwa lata temu, nie wczoraj. Pewnie do dziś byłby spokój. A znów mamy wojnę. Bo z kupcami w stolicy zawsze jest wojna, tylko fronty się zmieniają. Jak zwykle urzędnikom brakowało odwagi, przez dwa lata zwodzili, pozorowali negocjacje, stawiali warunki. I trzeba było determinacji wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka, który powiedział „dość”, wbrew politycznym interesom. Ale zamiast pochwał cisną mi się tylko pytania. Co się stanie z gruntem, na którym miał stanąć nowy KTD? To przecież jedyny teren bez roszczeń. Co i kiedy tam powstanie? A kiedy z pl. Defilad znikną blaszane budy? Bo o to przecież na początku tej wojny chodziło...