Jest wiele dróg do tego samego celu
Łukasz Kruczek, trener polskich skoczków, o przestawianiu Adama Małysza na właściwe tory i o tym, że rezygnacja z konkursów do niczego nie prowadzi
Rz: Kibice pytają: czym Łukasz Kruczek może zaimponować Adamowi Małyszowi?
Łukasz Kruczek: Nie zamierzałem być autorytetem dla Adama, to by było śmieszne. Starałem się stworzyć sztab, który będzie pracował również dla niego, stworzyć mu jak najlepsze warunki, by wrócił na właściwe tory. W sztabie jest fizjolog, psycholog, biomechanik, a ja staram się być najlepszym łącznikiem między nimi a skoczkami. Po to się uczyłem, żeby prowadzić skoczków, przynosi mi to satysfakcję, mimo że są dni łatwiejsze i trudniejsze. Gdyby przytrafiły nam się kolejne wpadki, to będę miał po powrocie do kraju ciężko. Ale przecież będę żył.
Prezes Apoloniusz Tajner jest na urlopie, profesor Jerzy Żołądź jest w sztabie, ale na konkursy nie jeździ. W chwili największego kryzysu został pan jednak sam...
Prezes i tak dzwoni tylko od czasu do czasu. Nie ingeruje w nasze plany, nawet czasami ich nie zna. A profesor Żołądź, gdyby był tutaj, pewnie zauważyłby więcej, ale taki system, że dzwonimy do siebie i regularnie się spotykamy też dobrze działa.
Żałuje pan którejś decyzji podczas przygotowań do sezonu?
Wiele rzeczy można było zrobić inaczej, bo wiele dróg prowadzi do tego samego celu. Najważniejsze, żeby trzymać się jednej, nie skakać między nimi. Z doświadczenia wiem, że gdy coś nie idzie i w połowie sezonu próbuje się przejść na inną ścieżkę,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta