Wileńska ścieżka
Gdy na ulicach pojawi się sporo jesiennej mgły, odnosi się wrażenie, że barokowe wieże szybują w powietrzu ponad dachami domów i dopiero w takiej scenerii duchy Wielkiego Księstwa mogą udać się na spotkanie z historią
Włodzimierz Paźniewski
Zdawało się, że tego miasta nad Wilią nie może spotkać w historii nic złego, skoro nad jego losem czuwało w zgodzie kilku bogów, do których modlitwy unosiły się prosto w niebo z barokowych kościołów, cerkwi i soborów prawosławnych, niezliczonych synagog, a nawet meczetu i karaimskiej kenesy. A jednak stało się inaczej. W tej sytuacji piękna Madonna, zwana czasem Wielką Księżną Litewską, spogląda na świat z dużą wyrozumiałością, a może również z odrobiną współczucia. Nazywam ją po swojemu: Matką Boską Zamyśloną. W takich miejscach zawsze jest odpowiednia pora na lekcję nieuchronnego przemijania. Przez Ostrą Bramę w Wilnie przewaliło się przecież tyle epok, systemów i inwazji!
Pozostało miasto rozsypane po pagórkach, któremu sama przyroda skradła linie proste. Uliczki pną się w górę albo spadają w dół, często w ostrym skręcie. Do tego te dziwne rzeki. Wilia (po litewsku Neris) ma nurt bystry, nerwowy, jakby bardzo spieszyło się jej na spotkanie z Niemnem, zaś o wiele mniejsza Wilenka zachowuje się zupełnie po wariacku. Kreśląc liczne zakola, podskakuje na kamieniach i głazach, i pędzi na złamanie karku przez Zarzecze, dzielnicę starego Wilna, którą bardzo lubię, by po ominięciu Cielętnika, parku zakochanych, desperacko wedrzeć się pomiędzy dwie góry: Zamkową i Trzykrzyską. Jest również trzecia rzeka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta