Błędny rycerz z Neuschwanstein
Zamczysko Ludwika II Bawarskiego stało się synonimem bajkowości, pierwowzorem zwiastuna dziecięcych filmów Walta Disneya. Tymczasem było scenerią dramatu okrutnego jak bajki braci Grimm i niemieckie ekspresjonistyczne kino grozy
Jacek Cieślak
Kiedy mój syn miał kilka lat, wiele niedzielnych popołudni spędziliśmy na układaniu z kilkuset puzzli pejzażu Neuschwanstein. Pewnie i w innych rodzinach zabawę kończy wspólne podziwianie zamku w promieniach słońca, z dwoma jeziorami o błękitnej tafli w tle i ośnieżonymi szczytami Alp górującymi ponad neoromańskimi wieżycami. Zamek jaśnieje śnieżną pokrywą dachów i blanków albo odbija złote barwy jesieni. Widok jest słodki jak czekolada z mleka, którą dają alpejskie krowy.
Tak jest na reprodukcjach. Przed bramą zamku kłębi się tłum Japończyków z aparatami i kamerami oraz nowobogackich Rosjan. Niemcy dojadają wursty i głośno rechoczą, mimo że widok nie nastraja do wesołości. Budowlę, tak jak przez wiele dni wiosny, jesieni i zimy, spowija gęsta mgła. Warto mieć w pamięci słoneczny pejzaż, bo teraz nie widać prawie nic. Niewiele jest w Europie miejsc, które tak jak Neuschwanstein uległy niesamowitej teatralizacji i mistyfikacji. Ma uosabiać bawarską idyllę, dlatego o królu mówi się jak o niegroźnym, sympatycznym szaleńcu. Tymczasem zamek jest naznaczony dramatem, który zapowiadał koszmar współczesności – wirtualne życie w popkulturowym matriksie.
Wampir ze spróchniałymi zębami
Ludwik II Bawarski nie życzył sobie, by po jego królewskich komnatach pętali się poddani. Nie lubił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta