Między Oksfordem a watahą
Radosław Sikorski skutecznie gra na siebie. Choć jego droga jest bardzo kręta i pełna zaskakujących zwrotów, to do celu coraz bliżej
Politycy Platformy Obywatelskiej lubią pokazywać sobie dziś zdjęcie Radosława Sikorskiego sprzed trzech lat, na którym po wyborczym zwycięstwie PiS z wyciągniętymi w górę rękami krzyczy z radości, stojąc w tłumie działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego. W PO zdają sobie sprawę, że obecność dzisiejszego szefa MSZ w ich szeregach może być przejściowa.
To kontrakt terminowy, podobno sam Sikorski w prywatnych rozmowach używa tego określenia. A platformersi wiedzą, że choć ryzykowny, jest dla nich cenny jak żaden inny. Minister spraw zagranicznych w ciągu roku wyrósł na najpopularniejszego polskiego polityka. Polityka zagraniczna jest oceniana przez wyborców jako najsilniejszy punkt rządu.
Radosław Sikorski odniósł w 2008 roku niewątpliwie największy polityczny sukces. Z człowieka z zewnątrz stał się dla polskiej opinii publicznej postacią pierwszoplanową, a dla polityków światowych poważnym graczem.
Jakby na potwierdzenie tego prestiżowy tygodnik „The Economist” w pierwszym poświątecznym wydaniu napisał, że Sikorski byłby najlepszym kandydatem na nowego szefa paktu północnoatlantyckiego. To wymowna miara skoku, jakiego minister dokonał.
Podobno już dość dawno temu Sikorski miał bardzo zdenerwować prezydenta Kaczyńskiego, kiedy podczas jakiegoś wspólnego lotu powiedział mu, że najpierw zostanie sekretarzem generalnym NATO, a „potem już do prezydentury...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta