Seks pełen okrucieństwa
„Antychryst” od jutra na ekranach. Lars von Trier zrobił film o własnych lękach i męczarniach, tylko czy widzowie muszą to oglądać
Film zaczyna się od sekwencji nakręconej w zwolnionym tempie na czarno-białej taśmie. Przy dźwiękach muzyki Haendla kobieta i mężczyzna kochają się namiętnie. Kamera z bliska pokazuje genitalia, to znów twarze pełne rozkoszy. W pokoju obok zsuwa się z łóżka dwuletni chłopczyk. Powoli wdrapuje się na biurko, z którego spadają trzy figurki z wyrytymi napisami: „Żałoba”, „Ból”, „Rozpacz”. Dziecko stawia nóżki na parapecie okna. Jeden krok i leci w dół, jego włoski unoszą się od oporu powietrza. W tle rozbrzmiewa ta sama muzyka, która towarzyszy aktowi miłosnemu rodziców. Widzimy z góry, jak chłopczyk spada na chodnik.
Po tej tragedii kobieta nie może dojść do siebie. Dręczy ją poczucie winy, wpada w głęboką depresję. Trafia do szpitala, ale mąż psychoterapeuta chce sam doprowadzić ją do równowagi. Kobieta boi się wszystkiego, najbardziej obrazów lasu, w którym spędziła z synkiem wakacje, pisząc jednocześnie swoją pracę magisterską. Chcąc oswoić ten strach, mąż zabiera ją do ich domu pośrodku puszczy, który, paradoksalnie, nazwali kiedyś Edenem. Ale kraina szczęśliwości zamienia się dla nich w koszmar.
Lars von Trier mówi, że to najbardziej osobisty ze wszystkich jego filmów. Od lat cierpi na depresję, zdarzało się, że miesiącami nie mógł się zmusić do porannego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta