Alarm: nie reprodukować
Biuro Promocji Miasta obdarowało nas wczoraj prezentami. Wszystkie przypominają, że w 2010 roku Warszawa oszaleje na punkcie Chopina.
O ile magnes na lodówkę z autografem kompozytora i ołówek nie wzbudziły emocji, tak znaczek do wpięcia w klapę marynarki – olbrzymie. Poza wrażeniami estetycznymi (wyciętą z pamiętnego banknotu o nominale 5000 zł głową Fryderyka, ale z wywalonym diabolicznie językiem) gwarantuje zabawę nie mniejszą niż program „Jaka to melodia?”. Przycisk umieszczony z drugiej strony „grającego buttona” uruchamia muzyczkę i natychmiastowe reakcje otoczenia typu „wyłącz to!”, „jesteś masochistą?”.
Z załączonego pisma dowiedzieliśmy się, że podobna przesyłka trafiła do producentów gadżetów. Ma ich zachęcić do stworzenia pamiątek, które „zaspokoją nowe potrzeby turystów”. Trzeba je tylko wyczuć. Ciekawych projektów, pochodzących z konkursów zorganizowanych przez miasto, jest kilka. Koszmarków też. Miejmy nadzieję, że producenci gadżetów, naciskając przycisk w „grającym buttonie”, usłyszą alarm: myśleć, nie reprodukować.