Utracony nos czekisty
Dźwig szarpnął pomnikiem. Tłum zawył, ale ku osłupieniu zebranych rzeźba pękła i runęła na bruk. 20 lat temu – 16 listopada 1989 roku – zakończył się warszawski epizod Feliksa Dzierżyńskiego
Posąg pękł dlatego, że nie był lity, a wykonany z kawałków betonu pokrytego brązem. Nie udało się na czas odlać Dzierżyńskiego i posiłkowano się hybrydą.
13 listopada 1950 roku „Kurier Codzienny” doniósł o konkursie rozpisanym „na zlecenie departamentu twórczości artystycznej Ministerstwa Kultury i Sztuki”. Rzecz szła o pomnik twórcy sowieckiej bezpieki, który to miał być wystawiony na placu Bankowym. I to w miejscu, w którym
– jak donosiło „Życie Warszawy” – „...porywał do walki gorącym słowem tysiące robociarzy warszawskich”. To nader wątpliwa informacja. Nigdzie nie znaleźliśmy relacji z wieców organizowanych w tym miejscu przez Feliksa Edmundowicza. Innymi słowy, plac po prostu był doskonały dla czczenia kolejnego komunistycznego świętego.
Rzeźbiarze mieli tylko miesiąc na wykonanie projektów. I potem niewiele więcej na przygotowanie modelu w skali 1:1. Całość powinna była być gotowa na 25. rocznicę śmierci Wielkiego Feliksa, czyli na 21 lipca. Konkurs wygrał Zbigniew Dunajewski.
„Popychaniem do bezcelowych krwawych awantur” nazwał organ Polskiej Partii Socjalistycznej Robotnik wyczyn Dzierżyńskiego z 1 maja 1905 roku. Otóż rywalizująca z PPS grupa lewicowych radykałów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta