Komisja nie ucieknie od polityki
Mamy wybór: albo zdajemy się na oportunistycznie nastawioną prokuraturę, albo na komisję śledczą. Owszem, upolitycznioną, awanturującą się, ale działającą przy podniesionej kurtynie – pisze publicysta
Modnie jest narzekać, że kolejna komisja śledcza niczego nie załatwi, będąc jedynie polem politycznej wojny. Modnie jest apelować, żeby w specjalnych komisjach śledczych zasiadali posłowie „merytoryczni, bezstronni, fachowi”, i zaraz dodawać, że to oczywiście niemożliwe. Tylko że takie narzekania i apele to albo objaw idealistycznego pięknoduchostwa, albo hipokryzji. W przypadku dziennikarzy zaś – obawy, że nie będą w stanie odróżnić tego, co naprawdę istotne, od tego, co jest tylko politycznym teatrem. Lepiej więc zawczasu zastrzec, że nic ważnego się w komisji nie wydarzy.
Na grudach układu
Komisje śledcze funkcjonują w określonej politycznej rzeczywistości i nie ma od tego ucieczki. W szczególnie ważnych sprawach mamy następujący wybór: albo zdajemy się na upolitycznioną oportunistycznie nastawioną prokuraturę (nowe rozwiązanie ustawowe niewiele tu zmieni), albo do jej działań dodajemy specjalną komisję śledczą. Owszem – upolitycznioną, awanturującą się, ale mającą jedną niezaprzeczalną zaletę: działającą przez większość czasu przy podniesionej kurtynie.
Gdy wspomina się historię specjalnych komisji śledczych z ostatnich siedmiu lat – a było ich od 2003 roku osiem, łącznie z najnowszą – nieodmiennie przywołuje się przykład komisji badającej aferę Rywina. Ma to być jedyna komisja, która dokonała rzeczywistego przewartościowania w polskim życiu publicznym i osiągnęła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta