Drogi i prywaciarze
Przewozy samochodowe zaczęły się rozwijać po 1956 roku. W kolejnych dziesięciu latach wzrosła dwukrotnie praca przewozowa transportu drogowego, a jego udział w całości przewozów zwiększył się o dwa punkty, do 9 procent
Na przełomie lat 50. i 60. szybko wzrastało obciążenie ruchem dróg państwowych. W 1956 roku przejeżdżało nimi 365 pojazdów na dobę (w tym 59 proc. to samochody), a w 1964 roku pojazdów było 739, w tym ponad 81 proc. samochodów. Jedynie na drogach lokalnych 40 proc. ruchu stanowiły zaprzęgi konne – szacowało Ministerstwo Komunikacji. Natomiast na ulicach miejskich zaprzęgi odpowiadały za 2 proc. ruchu. W latach 1955 – 1965 przewozy ładunków transportem samochodowym wzrosły dwukrotnie, ale blisko 55 proc. parku samochodów ciężarowych składało się z drogich w eksploatacji pojazdów o ładowności od 2 do 6 ton. Według wyliczeń PKS przewóz na dystansie 75 km najpopularniejszym w tamtym okresie czterotonowym samochodem Star 25 kosztował blisko 1,7 zł za tonokilometr, gdy 8,5-tonową skodą 706 RT tylko 1,2 zł. Gdy skoda ciągnęła dziesięciotonową przyczepę, koszty jednostkowe przewozu spadały do niecałych 80 groszy. Tymczasem w 1965 roku tabor o ładowności powyżej 6 ton liczył tylko 16,5 tys. ciężarówek i stanowił zaledwie 8 proc. parku samochodowego. Państwowi przewoźnicy nie mogli się doprosić o wysokotonażowy tabor, którego brakowało we wszystkich demoludach. Na dodatek drogi nie były przystosowane do dużych obciążeń. Według danych Centralnego Zarządu Dróg Publicznych obciążenia od 8 do 10 ton na oś, a więc spotykanych w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta