Leczniczy okład z wielbłąda
Chodziły w nich Lauren Bacall i Katharine Hepburn. Po 40 latach wracają klasyczne, kremowe kamele
We wczesnych latach 60. mój tata dostał w paczce z Anglii od dawnego kolegi z wojska kupon wielbłądziej wełny na płaszcz. W czasach gomułkowskiej biedy i solidnych zim był to prezent tak cenny, że rodzice postanowili nie zużywać go od razu, tylko zostawić, jak się wtedy mówiło, na lepsze czasy. Bo takowe, w co tata nie wątpił, miały nadejść. A wiadomo, że nie ma nic cieplejszego i bardziej eleganckiego niż wielbłądzia wełna.
I tak latami odkładało się uszycie tego palta, chyba nawet o nim trochę zapomniano. Aż się stało to, co się stać musiało. Sprawą zajęły się mole. Przy przeprowadzce, gdy mama wyjęła z szafy paczkę owiniętą grubym papierem, wysypała się z niej kupka żółtawych kłaczków. Rodzina wydała unisono krzyk rozpaczy. Tata już do końca życia przechodził w ciężkim paltocie z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta