Parytety? Dla wszystkich!
Parytety dzieliłyby społeczeństwo na coraz więcej grup. Istniejących naprawdę albo sztucznych, jednak zawsze zwalczających się – pisze publicysta
Jeśli nawet projekt ustawy parytetowej tym razem padnie w Sejmie, to i tak wróci. Wróci, bo progresywistyczni działacze szczerze weń wierzą. A także dlatego, że jest to dla nich wygodne narzędzie służące do niszczenia tradycyjnego społeczeństwa.
Zwolennicy parytetu wysuwają trzy główne argumenty. Po pierwsze kobiety czują się dyskryminowane, więc trzeba ten stan zmienić. Po drugie, że specyficzne, różne od męskich zainteresowania kobiet, wynikające z ich punktu widzenia w świecie polityki przełożyłyby się na większe zainteresowanie ustawodawcy tymi sprawami. Po trzecie, że kobieca wrażliwość wpłynęłaby pozytywnie na jakość polityki, wprowadziła do niej więcej współdziałania.
Trzeci argument jest tak niezwiązany z rzeczywistością i ideologiczny, że niezwykle trudno uwierzyć, by przytaczany był w dobrej wierze. Bo trudno dostrzec, aby polityka w wykonaniu pp. Piekarskiej, Senyszyn, Kempy, Śledzińskiej-Katarasińskiej, Pitery czy Hojarskiej różniła się od polityki realizowanej przez kolegów tych pań. Czy to pod względem merytoryczności, czy to pod względem słynnej kobiecej delikatności i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta