Dzięki druhowi zostawili swój ślad
Owacje na stojąco, muzyczne niespodzianki dla widzów i samych wykonawców. Łzy wzruszenia, radość spotkania po 30 latach i wspólne śpiewanie – tak było w poniedziałek na koncercie wychowanków wspominających druha Władysława Skoraczewskiego
Datę 11 stycznia 2010 roku poprzedziła nawałnica telefonów. Dziesiątki osób błagały o bilety, które rozeszły się w ciągu kilku godzin. Na wspomnieniowy koncert w teatrze Roma chcieli się dostać wszyscy – dawni harcerze, weterani II wojny światowej, wspominający młode lata i ich dzieci zaciekawione tematem.
Oblegano kasę teatru Roma, dzwoniono do organizatora, wielu redakcji, w tym naszej. – Dzień dobry, a może powinienem powiedzieć: czuwaj – podstępnie zagajał czytelnik proszący o zaproszenie. Kolejny prosił, by załatwić „coś” dzięki dziennikarskim wpływom... – Ja jestem zwykły harcerz, dziś pewnie nikogo nie obchodzę – mówił, prosząc o sugestię, by koncert powtórzyć. Chętnych by nie brakowało, zwłaszcza że w dniu koncertu do kas Romy trafiły pojedyncze zwroty. Dostali je najwytrwalsi...
W dniu koncertu w Romie zamieszanie trwało już od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta