Azyl w Rapperswilu
W Rapperswilu, mieście róż nad Jeziorem Zuryskim, stoi średniowieczny zamek. Od 140 lat jest wizytówką Polski. O nasz prestiż walczy w nim garstka zdeterminowanych kobiet”
– Napisz, że nazwałaś mnie potworem z Rapperswilu! – z furią naciera Bruno Hug. Do gabinetu właściciela lokalnej gazety „Obersee Nachrichten” weszłam, wyrażając od progu radość, że usłyszę opinie słynnego „monster” pragnącego wyrzucić Muzeum Polskie w Rapperswilu z zamku. Hug żongluje argumentami, które pokazują, że muzeum nie zna, choć redakcja znajduje się w kamienicy u stóp zamku.
– A co by Polacy powiedzieli, gdyby ktoś wydzierżawił na wiele lat serce i symbol Warszawy, Pałac Kultury? – atakuje.
Gdy mówię, że to świetny pomysł, sięga po inną broń.
– A gdyby wasz symbol narodowy – kopalnię, w której pracował Lech Wałęsa, wydzierżawili Rosjanie?
Znowu wyjaśniam. Hug dziwi się, że udało mi się z nim spotkać. Nagle prowadzi mnie na taras. Pada śnieg. Z prawej strony wznosi się zamek. Przed nami jezioro we mgle. Chmury zasłaniają Alpy.
– Patrz! Zamek jest najwspanialszym obiektem nad całym jeziorem, naszą tożsamością – mówi. – Mnóstwo ludzi przypływa tu statkami z Zurychu. Dlaczego w takim miejscu mają napotykać polską historię? Zamek należał do Habsburgów. Stoi na szlaku św. Jakuba. Powinien służyć naszemu społeczeństwu i kulturze. Jest symbolem miasta o tysiącletniej historii. Powinniśmy ją pokazać. To ważne dla identyfikacji młodych ludzi. Jeśli pożyczasz komuś dziedzictwo narodowe, to masz prawo do jego zwrotu.
– Co chcielibyście zrobić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta