Podręczniki, czyli podatek szkolny
Mówienie o wolnym rynku w odniesieniu do podręczników jest nieporozumieniem. Tak naprawdę mamy tu swoiste połączenie socjalizmu z kapitalizmem – pisze publicysta
W drugiej połowie lipca GUS opublikował Mały Rocznik Statystyczny na 2010 rok. W rozdziale poświęconym edukacji w Polsce możemy przeczytać, jak w ciągu ostatnich dziesięciu lat topniała liczba uczniów. Niż demograficzny pustoszy polskie szkoły. W tym czasie o milion zmniejszyła się liczba uczniów samych szkół podstawowych.
Dla wydawców podręczników powinno to oznaczać spadające nakłady – konsumentów w końcu ubywa. A jednak wartość tego coraz mniejszego rynku systematycznie rośnie. O tym z kolei dowiemy się z raportów Biblioteki Analiz. W 2005 roku jego wartość szacowano na 625 milionów złotych. W zeszłym – 775 milionów. W tym ma osiągnąć 800 milionów.
Komplet podręcznikówza 700 złotych
Należałoby się cieszyć, że wydawcy nieźle sobie radzą. Zwłaszcza ci duzi – ich udział w rynku rośnie najszybciej. Jeśli jednak popatrzymy na sprawę ze strony rodziców, to nie wygląda ona już tak różowo.
Skoro konsumentów ubywa, a wartość rynku rośnie, to znaczy, że zwiększa się też udział finansowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta