Kiepscy Z Jedwabnego
Sztuka Tadeusza Słobodzianka nie zadowala nikogo. Mimo to o Jedwabnem musimy rozmawiać. Winni to jesteśmy naszym żydowskim przyjaciołom i naszym dzieciom
Tadeusz Słobodzianek napisał słabą sztukę o wstrząsającym mordzie w Jedwabnem. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież i najlepszym zdarza się napisać słabą sztukę.
Ponieważ jednak entuzjaści przerabiania świadomości narodowej uruchomili wokół tej sztuki cyrk medialny i promocyjny, znów dyskusja na temat Jedwabnego wraca do poziomu wzajemnych szyderstw i wrogości.
Nagroda Nike i laudacje przy tej okazji wygłoszone, peany wypisywane po krajowej premierze przez krytyków teatralnych i publicystów powodują, że znów jesteśmy w punkcie wyjścia, gdy na piedestale stawia się marną, niezwykle marną rzecz – wówczas pełną warsztatowych błędów i przekłamań książkę Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, teraz niemądrą „Naszą klasę” – i zamiast wspólnie dociekać prawdy, absolutyzuje się ułomne twory pióra czy to Grossa czy Słobodzianka.
O ile w przypadku „Sąsiadów” błędy i uproszczenia można było zrzucić na pasję autora i chęć wymierzania sprawiedliwości okrutnemu, milczącemu o zbrodni światu, o tyle w przypadku „Naszej klasy” trudno znaleźć uzasadnienie stosowania taryfy ulgowej.
„Nasza klasa” to dramat błahy, opowiadający więcej o obsesjach Słobodzianka niż trudnych relacjach polsko-żydowskich. Peany, jakie wygłoszono na jego cześć, sugerowanie, że mamy do czynienia z arcydziełem, z utworem na miarę najbardziej wstrząsających i artystycznie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta