Fałszerze śpią spokojnie
Eksperci oceniający dzieła sztuki są często albo ignorantami albo wystawiają taką opinię, jakiej życzy sobie zamawiający
– Oczywiście, że obraz Wyczółkowskiego znajdujący się w naszych zbiorach jest autentykiem. Potwierdza to ekspertyza wystawiona przez znanego profesora. Musimy w nią wierzyć. Nie dostaliśmy dowodu, że jest inaczej – mówi „Rz” Wojciech Bonisławski, dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku. Planuje wystawę „Historia jednego obrazu”, której centralnym elementem będzie dzieło sygnowane przez Leona Wyczółkowskiego.
A jednak zakupiony przez muzeum obraz „Rybak z siecią” jest falsyfikatem. W jego autentyczność od początku nie wierzyło wielu marszandów, którzy odrzucali oferowany im obraz, zanim trzy lata temu zakupiło je muzeum. Gdy znalazło się pod ostrzałem krytyki, zwróciło się do policji. Badający sprawę prokurator jednak ją umorzył, nie czekając, aż dotrą wyniki kolejnej ekspertyzy technologicznej. Jak dowiaduje się „Rz”, policyjny ekspert stwierdził, że obrazu nie mógł namalować Wyczółkowski.
Jak wiele falsyfikatów znajduje się w polskich muzeach? Ile z pozoru cennych obrazów wartych jest niewiele więcej niż ich rama? A jeśli takie historie zdarzają się w państwowych zbiorach, to jak bardzo zagrożeni są prywatni kolekcjonerzy?
– W rezydencjach i willach Konstancina ludzie kłuli szpilką obrazy, by sprawdzić, czy farba jest świeża. Oglądali przez lupę antyczne srebra. Byli przerażeni, bo odkryłem, że kupiony przeze mnie „Portret siedzącego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta