Bój na smoleńskich trumnach
Smoleńsk to pole wybrane przez przywódców zwalczających się obozów – PO i PiS – jako miejsce decydującego starcia, w którym jeden z nich ostatecznie wykrwawi drugiego – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”
Smoleńska wojna osłabia Polskę. To truizm. Państwo toczone przez zimną wojnę domową po prostu musi być coraz słabsze. Gdy jedynym – i nieskrywanym – celem polityków jest zniszczenie konkurencji, państwo, już przedtem słabe i nieudolne, wpada w paraliż, a jego zewnętrzni przeciwnicy zacierają ręce.
Smoleńska wojna niszczy resztki społecznego morale. Uczy bowiem nienawiści, intensyfikuje ją. A nienawiść jest siłą społecznie destrukcyjną.
Smoleńska wojna uczy nienawiści, ale zarazem – cynizmu. Bo jednak wielu obywateli dostrzega, że toczona jest w sporym stopniu cynicznie, że służy politycznemu interesowi wielkich partii.
Dla kibica PiS Smoleńsk to ostateczny dowód na to, że Polską rządzą „źli ludzie”. W myśl platformerskiej narracji zaś zwolennicy Kaczyńskiego to „świry od sztucznej mgły”, „wariaci i dewotki spod krzyża”
Czy możliwe jest zakończenie tej wojny? Nie sądzę. Smoleńsk to pole wybrane przez przywódców zwalczających się obozów – PO i PiS – jako miejsce decydującego starcia, w którym jeden z nich ostatecznie wykrwawi drugiego. Trochę jak Niemcy i Francuzi w 1914 roku wybrali do tego samego celu Verdun. To miała być ta gigantyczna pompka do krwi, jak obrazowo określił to któryś z wilhelmińskich marszałków.
Nawet jeśli wybór pola walki był pierwotnie przypadkowy, to obie strony za dużo zainwestowały w ten...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta