Miasta portret niesentymentalny
Wznowienia, promocje, spotkania... Kończący 88 lat Olgierd Budrewicz nagle aktywizuje się. Czy warto się z nim spotykać? Wznowienie jego „Słownika warszawskiego” wskazuje, że tak
wojciech lada
Ktoś zapyta: facet dobiega dziewiędziesiątki, co ciekawego może powiedzieć o Warszawie dzisiejszemu czytelnikowi? Kiedyś to tak – przez pół wieku jeździł po świecie (efekt – kilkadziesiąt książek), a kiedy akurat nie był za granicą, to z równą pasją jeździł po Warszawie, zbierając anegdotki, obserwując i zabawnie komentując (efekt – kolejnych kilkadziesiąt książek). Ale to było dawno...
A jednak lektura „Słownika warszawskiego" uświadamia, że Budrewicza czas ima się, ale tylko trochę. Pozostał reporterem aktywnym – owszem, raczącym czytelników kąskami o Warszawie sprzed lat kilkudziesięciu. Ale potrafiącym też ciekawie pisać o tym, co dzieje się w mieście dzisiaj. Sprawdźmy, gdzie warto wybrać się z Budrewiczem.
Ot, choćby w piątkowy wieczór do klubu. Choć sam mówi, że nic go one nie obchodzą, bo w każdym z nich czułby się „jak biblijny Matuzalem", to chyba jednak ma za sobą stosowną rundkę po nowych lokalach. Pisze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

