Dobra okazja, by coś zrobić razem
Paweł Przytocki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii im. Szymanowskiego w Krakowie, o idei festiwalu, o emocjach, jakie wyzwala muzyka Mahlera, i o tajemniczym brzmieniu rożka pocztowego
Rz: Skąd pomysł, by Kraków uhonorował Gustava Mahlera?
Paweł Przytocki: Od dawna marzyła mi się taka prezentacja muzyki Mahlera, tylko nigdy nie było pretekstu. I oto zdarzyły się dwie ważne rocznice: w 2010 roku obchodziliśmy 150. rocznicę jego urodzin, w tym zaś mija 100 lat od daty śmierci. Uznałem więc, że nadarza się doskonała okazja, by wypromować nie tylko jego muzykę, ale i Filharmonię Krakowską. Każda instytucja artystyczna potrzebuje impulsu do działania i duży festiwal odgrywa taką rolę. Jest widoczny, przyciąga uwagę wydarzeniami oraz pokazuje kondycję Filharmonii Krakowskiej.
Wysoko ustawił pan poprzeczkę dla swojej orkiestry i dla zaproszonych zespołów. Symfonie Mahlera to wyjątkowo trudny sprawdzian dla muzyków.
Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego dobierając wykonawców, stosowałem nie tylko klucz biograficzny, bo zaprosiliśmy orkiestry z miast, w których Mahler żył lub koncertował. Ważne było również to, czy ich poziom okaże się adekwatny do stopnia trudności symfoniki Mahlera. Filharmonia Budapeszteńska pod dyrekcją Zoltana Kocsisa czy Praska Jiřiego Belohlávka nie wymagają rekomendacji. Zamiast jednak orkiestry z Ołomuńca, gdzie Mahler w młodości był kapelmistrzem teatru operowego, usłyszymy Filharmoników z Brna jako reprezentantów Moraw, regionu bliskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta