Sezon na dorzynanie watahy
Przed Pałac Prezydencki w Warszawie przyszli byli działacze „Solidarności”, NZS i innych ugrupowań opozycyjnych działających w PRL. Przyszli z tymi samymi hasłami co w latach 80., bo uważają, że są one dziś na miejscu – pisze dokumentalistka
Niepotrzebnie pan Jan Wróbel, nauczyciel i publicysta, w swoim tekście „Denaturat czerwonoarmisty" („Rz", 6 maja 2011 r.) przywołał mój film „Mgła", przedstawiając czytelnikom listę – jak zrozumiałam – oszołomskich haseł. Tytuł filmu „Mgła" funkcjonuje w jego tekście razem z „mgłą, Komoruskim, helem, sądem i targowicą". Myślę, że niepolitycznie przywoływać film, którego właściwie nie ma, który funkcjonuje na „marginesie życia publicznego". Tak jak nie ma Ewy Stankiewicz z jej „Solidarnymi 2010" i Joanny Lichockiej, współautorki „Mgły". O sobie nie wspomnę, bo dziedzina filmu dokumentalnego, w której się poruszam, i tak jest niszowa.
Trudno zrozumieć tę logikę
Martwię się zatem o odważnego p. Wróbla, który przy okazji deklaruje, że jest z tych, „dla których konserwatyzm i prawica to wybór nie tylko polityczny, ale również etyczny". Jeśli więc znakomita reżyserka Ewa Stankiewicz nie może pokazać swojego filmu fabularnego o miłości, bo przerażony nagonką dziennikarzy i „autorytetów" dystrybutor wycofał się z umowy, to skąd p. Wróbel wie, że jego szlachetnego oburzenia („tyle nieprawdy na jednej stronie gazety! „) nie wezmą pod uwagę redaktorzy „Rzeczpospolitej" lub innych mediów? W efekcie interwencji etycznego publicysty jego koleżanka po fachu może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta