Przywileje bez odpowiedzialności
Nie przez przypadek konstytucja nie wspomina o konkubinatach czy o partnerskich związkach jednopłciowych. Wyłącznie małżeństwo daje gwarancję stabilności związku i relacji między małżonkami – pisze poseł PO
Wykazałbym się daleko idącą naiwnością, pisząc, że przygotowanie przez grupę moich kolegów klubowych projektu ustawy o związkach partnerskich było dla mnie zaskoczeniem. Mówiło się bowiem o tym od dawna.
Mając jednoznacznie negatywne stanowisko co do istoty sprawy, a jednocześnie wyznając zasadę, że szczegółowo odnosić można się jedynie do projektu, a nie do mglistych koncepcji z prasowych wrzutek, czekałem cierpliwie na obwieszczenie światu wyników prac grupy posła Artura Dunina. Przyznam, że po cichu liczyłem na porzucenie przez wnioskodawców tej mało rozsądnej i społecznie szkodliwej inicjatywy i skierowanie potencjału zaangażowanych parlamentarzystów np. w prace nad projektami likwidującymi bariery dla przedsiębiorców.
Ideologiczny zapał
Niestety jednak niedawno projekt ustawy o związkach partnerskich ujrzał światło dzienne. Zgodnie z moimi przewidywaniami, jak większość projektów wynikających nie tyle z potrzeby rozwiązania istotnych społecznie problemów, ile po prostu z ideologicznego zapału, założenia projektu posła Dunina oprócz treści społecznie szkodliwych zawierają błędy prawne, wykraczając w istocie poza polski porządek konstytucyjny. Nie wspominając o etycznym obciążeniu proponowanych rozwiązań.
Warto się skupić w sposób szczególny na dwóch aspektach. Pierwszy to problem prawny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta