Prowincja nie jest nudna
Bohdan Sláma o dzisiejszych Czechach, kinie, szukaniu autorytetów i swojej osobistej tragedii.
Po premierze „Mojego nauczyciela" zapowiadał pan, że następny film będzie o świętym Wojciechu...
Bohdan Slama: Stale nie mam pomysłu, jak jego historię opowiedzieć. Dlatego ten temat pozostaje w sferze marzeń. A na razie proponuję „Cztery słońca".
Recenzent „Hollywood Reporter" napisał, że ten film jest przykładem wschodnioeuropejskiego naturalizmu. Myśli pan, że rzeczywiście istnieje coś takiego?
To punkt widzenia Amerykanina. Być może po prostu nasza rzeczywistość wydaje się za oceanem tak dziwna, że aż przerysowana. Spotykam się czasem z podobnymi zarzutami krytyków z Pragi, którzy uważają, że tworzę karykatury i pokazuję obrzeża społeczeństwa. Bzdura! Powiedziałbym raczej, że interesuje mnie realizm. Mieszkam na wsi i staram się wiernie portretować ludzi, z którymi stykam się na co dzień.
Jan Hrebejk czy Petr Zelenka kręcą filmy w dużych miastach. Pan pozostaje w kręgu kultury i tradycji wiejskiej. Dlaczego?
Tam się spokojniej pracuje. Poza tym dobrze znam prowincję. I chcę rejestrować jej nudne życie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta