Skazani na wysokie podatki
W szranki o to, kto bardziej dokopie bogatym, z szefem „Solidarności” Piotrem Dudą stanęli Jarosław Kaczyński i Leszek Miller. Jeśli dołożymy do tego krajobrazu propozycje PO, które coraz głębiej sięgają do naszych kieszeni, jest on więcej niż ponury – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
Liderzy opozycji wzywają do podnoszenia podatków. Uderzająca jest w tym przypadku niekonsekwencja polityków.
Leszek Miller jako premier obniżył CIT, czyli podatek dla przedsiębiorców, z 27 do 19 proc. Naszej gospodarce to pomogło. Jarosław Kaczyński poszedł zaś jeszcze dalej. Gdy rządził w latach 2005–2007 dokonał najbardziej spektakularnej obniżki obciążeń po 1989 r. W dół – aż o 7 punktów procentowych – poszła składka rentowa (de facto podatek), odmrożone zostały progi, zlikwidowana danina od spadków wśród członków najbliższej rodziny, w PIT wprowadzono rodzinną ulgę i zniesiono trzecią, 40-proc., stawkę podatkową. W kieszeniach Polaków zostało z tego tytułu około 40 mld zł rocznie. I to właśnie m.in. dzięki tym decyzjom premier Donald Tusk mógł się szczycić zieloną wyspą. Wewnętrzna konsumpcja podtrzymywała nasz wzrost.
Nadmierny fiskalizm powoduje ucieczkę w szarą strefę lub za granicę
Drenowanie kieszeni
Teraz niestety liderzy jedynych liczących się ugrupowań opozycyjnych przechodzą do podatkowej ofensywy. Wbrew faktom i wcześniejszym decyzjom. PiS chce podnieść 19-proc. podatek liniowy dla przedsiębiorców. SLD domaga się wprowadzenia 40-proc. stawki dla osób zarabiających ponad 120 tys. złotych rocznie.
Nie wróży to najlepiej nam i naszej gospodarce. Zwłaszcza gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta