Sceny tęczowe i narodowe
Kultura staje się w Polsce polem światopoglądowej bitwy. Dlatego, że mamy dziś do czynienia z sytuacją, kiedy mniejszość usiłuje narzucić większości swój punkt widzenia i estetykę – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
Jeszcze miesiąc temu mało kto w Polsce wiedział o istnieniu tęczy na placu Zbawiciela i jej autorki Julity Wójcik, symulującego seks z krzyżem artysty Jacka Markiewicza czy reżysera Jana Klaty (a może nawet w ogóle Narodowego Starego Teatru w Krakowie). Dziś działalność tych współczesnych twórców stała się tematem debaty. Co w zasadzie wszystkich powinno cieszyć, bo dla tożsamości społeczeństw nie ma nic ważniejszego niż kultura.
Oczywiście, trudno się radować z tego, że ktoś niszczy instalacje (tęcza) czy zrywa przedstawienia („Do Damaszku" Klaty). Ale już demonstrowanie pod galerią (jak w przypadku Centrum Sztuki Współczesnej) czy nawet wygłaszanie opinii na sali teatralnej w Krakowie wydają się uprawnionymi formami krytyki. W końcu to my wszyscy jesteśmy sponsorami tych współczesnych artystów, bo dzieła, o których mowa, powstają za pieniądze publiczne bądź prezentowane są w miejscach utrzymywanych przez podatników.
Reżyser wytropił wątki antysemickie w sztuce Zygmunta Krasińskiego. Chciał zrobić spektakl o polskim antysemityzmie. Z klasycznego tekstu zostałyby strzępki
Wszystkiemu winna prawica
Powiedzmy sobie zresztą szczerze, żaden prywatny inwestor nie będzie finansował spektakli Jana Klaty czy instalacji Jacka Markiewicza. Wystarczy przejść się do któregokolwiek z prywatnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta