Afrykański lew gospodarczy
Afryka była zapomniana. Ale dziś powinniśmy się nią bardziej zainteresować, bo to region o rosnącym znaczeniu – mówi Jerzemu Haszczyńskiemu profesor ekonomii z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley.
Rz: Wojna, bieda, głód, może i dyktatura – z tym wielu ludziom na Zachodzie kojarzy się Afryka Subsaharyjska. Pan spogląda na nią inaczej.
Edward Miguel: W ostatnich kilku latach wielu ludzi inaczej spojrzało na Afrykę. Ale typowe historyczne skojarzenia, zwłaszcza w ostatnich 30 latach, to: upadek gospodarczy, polityczna niestabilność i przemoc. Bo faktycznie te wszystkie zjawiska występowały, przez stulecia Afryka była najbiedniejszym regionem świata. Wizerunek kontynentu się zmienia od mniej więcej 15 lat, bo w Afryce następuje prawdziwa przemiana, zarówno jeżeli chodzi o wzrost gospodarczy, jak i wolność polityczną. Biorąc pod uwagę oba zjawiska naraz – wzrost gospodarczy i demokratyzację – możemy mówić o nowej erze w afrykańskim rozwoju.
Kilka lat temu przewidywał pan, że Afryka będzie nowym tygrysem gospodarczym. Choć może to niewłaściwe słowo, bo tygrysy nie żyją w Afryce.
Powiedzmy, że lwem gospodarczym. Rzeczywiście taka była idea mojej książki: kiedyś biednym regionem świata była Azja, a przez ostatnie kilka dekad doświadczyła gigantycznego wzrostu. I w tytule pytałem: może teraz kolej na Afrykę, by rosła jak Azja, może jej czas nadszedł. Biedne społeczeństwa mają pewne gospodarcze zalety, przede wszystkim dużo niskich płac w przemyśle i górnictwie. Afryka Subsaharyjska ma tę zaletę. Biedne kraje są bardzo konkurencyjne. I...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta