O premierze, który się nie kłania ustawom
Stosowanie ustawy o prokuraturze przeżywa najpoważniejszy kryzys od momentu, w którym rozdzielono funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Andrzej Jankowski
Prokurator generalny twierdzi, że ma związane ręce, premier zaś dopiero po ośmiu miesiącach niepewności zdecydował się odrzucić sprawozdanie Andrzeja Seremeta z działalności prokuratury.
Zdaniem prokuratora generalnego trudno mu wypaść lepiej w oczach oceniających, skoro przepisy ustawy nie pozwalają mu na ingerencję w organizację pracy prokuratorów. Nie wiem, czy obnoszenie się z własną bezradnością i niemocą jest najlepszym wyjściem z podbramkowej sytuacji, w jakiej niewątpliwie znalazł się Andrzej Seremet. Tym bardziej że ustawa o prokuraturze od razu w pierwszym zdaniu stanowi, że: „Prokuraturę stanowią Prokurator Generalny oraz podlegli mu prokuratorzy ...". Powtarzam: prokuratorzy podlegli, a więc nie jacyś tam samorządni indywidualiści, nie jacyś wolni strzelcy, tylko osoby podległe, czyli hierarchicznie podporządkowane.
W obronie dobrego imienia
Tak wyraźne dystansowanie się Andrzeja Seremeta od wchodzenia w rolę zwierzchnika i nadzorcy nad „podległymi mu prokuratorami" osiągnęło wręcz karykaturalny wymiar w głośnym podzieleniu śledztwa w sprawie zabójstwa gen. Papały – komendanta głównego policji. Doszło do sytuacji niespotykanej w historii procesu karnego. Prokuratura sama zaczęła mnożyć i dzielić wersje tego samego zdarzenia – zabójstwa gen. Papały. Co ciekawe, postąpiła tak nie na początku śledztwa, tylko po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta