Gaz i ropa to broń obosieczna
Hubert A. Janiszewski Paradoksalnie agresja Rosji stwarza pretekst do umocnienia polityki energetycznej UE. Takiej okazji nie powinniśmy zmarnować – pisze ekonomista.
Aneksja Krymu oraz groźba dalszego rozczłonkowania Ukrainy, wbrew tzw. umowie budapesztańskiej z 1994 r., gwarantującej jej integralność terytorialną, wzbudziły uzasadnione wątpliwości co do możliwości traktowania Rosji jako wiarygodnego i przewidywalnego partnera. Partnera nie tylko w aspekcie politycznym czy militarnym, ale również gospodarczym.
W odpowiedzi na agresję Rosji zarówno UE, jak i USA wprowadziły ograniczone na razie sankcje, które prawdopodobnie w miarę dalszych agresywnych działań Moskwy będą rozszerzane. Może to doprowadzić nie tylko do nowej „zimnej wojny", ale i wymiany sankcji gospodarczych. W rezultacie straty ekonomiczne dotkną obie strony
Czy Rosji opłaci się taka wojna gospodarcza – to pytanie na razie pozostaje bez odpowiedzi. Porównanie wielkości gospodarki rosyjskiej i jej kondycji z gospodarkami Unii i i USA sugeruje, że zwycięzca takiego starcia może być tylko jeden. Oczywiście po stronie szeroko rozumianego Zachodu też będą straty. Jednakże jego gospodarka poradzi sobie z tym nieskończenie szybciej i lepiej, niż może to zrobić putinowska Rosja.
Gazowa broń i traktaty
W rękach Kremla znajduje się przede wszystkim broń energetyczna. Kraj ten ma pozycję największego dostawcy do UE gazu ziemnego i ropy naftowej. Wagę tego faktu wzmacnia to, że największe koncerny paliwowe Rosji (Gazprom, Rosnieft, Łukoil) są nie tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta