Dramat jednego człowieka
„Locke" Stevena Knighta pokazuje, że wystarczy zbliżenie na twarz aktora, by film intrygował i trzymał w napięciu.
Barbara Hollender
Współczesne kino to coraz częściej nakłady ponad 100 milionów dolarów, setki statystów, gwiazdy i efekty specjalne, które zapierają dech w piersiach. Czasem już nie wystarcza technologia trójwymiarowa, powstają specjalne sale, w których widz odczuwa wstrząsy, wkłada kaptur na głowę, bo wieje wiatr, a bywa, że jest nawet polewany wodą.
A jednocześnie dzisiaj artyści kina próbują udowodnić, że jeden bohater potrafi być tak interesujący, że oglądając go, nie można oderwać wzroku od ekranu.
Walka o przetrwanie
Tematem większości filmów jednego aktora jest przetrwanie. Walka z samym sobą, z dziką naturą, ze wszechświatem, z tym, co nieodgadnione.
Oscarami został obsypanay film „Grawitacja" Alfonso Cuarona, w którym Sandra Bullock musiała stawić czoła pustemu wszechświatowi, tocząc wojnę z własnymi słabościami i kończącym się zapasem tlenu. Niby s.f., ale czy tak bardzo nieprawdopodobna historia?
Tak naprawdę ciekawsze są obrazy, w których bohater wtłoczony jest w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta