Premier, który się aferom nie kłaniał
Taktyka Donalda Tuska: Najpierw konfrontacja, potem rozwadnianie
Ci, którzy liczą, że podsłuchy położą premiera na łopatki, zdecydowanie się przeliczą. Owszem, uderzenie było mocne, ale zawodnik ciągle stoi na deskach. Tyle że nieco otępiały. Jak każdy, kto dostanie niespodziewanie serię ciosów. W końcu to, co ujawniono w aferze podsłuchowej, dotyczy najbliższego bodaj współpracownika premiera Bartłomieja Sienkiewicza. No i sam rząd został tu przedstawiony w fatalnym świetle, a Donald Tusk, by trzymać się bokserskiej metafory, zepchnięty jest dziś do narożnika.
W defensywie
W tak złej formie nie widzieliśmy premiera chyba jeszcze nigdy. Specjaliści od PR zwrócili uwagę na jego mowę ciała. Był wyraźnie spięty, ruszał się nerwowo, twarz zdradzała zmęczenie. Do tego ze stresu chichotał, co sprawiało fatalne wrażenie w zestawieniu z oskarżeniami o zamach stanu stawianymi jak najbardziej na poważnie.
Tylko czy tak potraktowała je opinia publiczna? Śmiem wątpić. Nie ma jeszcze żadnych badań, ale nawet reakcje medialnych kibiców rządu są wstrzemięźliwe. Trudno traktować na poważnie oskarżenia o zamach stanu, kiedy się zna obyczaje panujące w naszej polityce.
Przecież w Polsce wszyscy wszystkich nagrywają. Gudzowaty Oleksego, Michnik Rywina, Serafin kolegów z PSL. No i do tego żyjemy w kraju, gdzie nic się nie da utrzymać w tajemnicy, bo zawsze ktoś ma interes, by chlapnąć coś dziennikarzom. No i kto miałby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta