Tej zimy może być bardzo gorąco
Jedną piątą potrzebnego nam gazu sprowadzamy przez terytorium Ukrainy. Zagrożenie ograniczeniem dostaw z tego kierunku jest poważne.
michał duszczyk
Zakręcenie przez Moskwę kurka z gazem dla Ukrainy może być niebezpieczne dla odbiorców w Polsce. I to mimo że Gazprom zapewnił wczoraj, iż tranzyt do Europy będzie kontynuowany. Jak podkreślają analitycy, już przy ostatnich kryzysach gazowych zdarzało się, że surowiec przesyłany przez terytorium Ukrainy był zwyczajnie podkradany. Teraz scenariusz może się powtórzyć.
– Jeżeli gaz z kierunku ukraińskiego przestanie do nas płynąć, będziemy mieli problem – ostrzega Andrzej Szczęśniak, ekspert od rynku paliw. W Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie jednak uspokajają. – Dostawy z kierunku Ukrainy realizowane są bez jakichkolwiek zakłóceń. W najbliższym czasie nic nam nie grozi – zapewnia Dorota Gajewska, rzeczniczka PGNiG.
Sytuacja patowa
Polska uzależniona jest od dostaw gazu ze Wschodu. W ramach kontraktu jamalskiego sprowadzamy co roku około 9 mld m sześc. tego paliwa, co zaspokaja niemal 60 proc. naszych potrzeb. Aż 30 proc. tego kontraktu realizowanych jest gazociągiem biegnącym przez Ukrainę, reszta gazociągami białoruskimi.
W punkcie Drozdowicze odbieramy około 3 mld m sześc. surowca płynącego ze strony Ukrainy. To jedna piąta zużywanego w naszym kraju paliwa. Zakłócenia w dostawach z tego kierunku będą miały więc poważne...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta