Kłopoty z Antygoną
Ceną podjętej przez prof. Chazana decyzji nie jest ani jego sumienie, ani zbawienie, a już na pewno nie doczesna sława. Ceną jest życie dziecka – pisze publicysta.
W publicznej debacie na temat deklaracji wiary oraz wokół przypadku prof. Bogdana Chazana zaskakuje mnie – jak mniemam – szczere zdziwienie wielu polityków i publicystów, że ludzie wierzący uznają „pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim". Jeszcze bardziej zaskakujące jest jednak zdziwienie tychże samych, że człowiek ma prawo – a nawet obowiązek – działania zgodnie ze swoim sumieniem. Rozumiem, że ludzie niewierzący nie zgadzają się z prymatem prawa Bożego nad prawem stanowionym, ale chęć podporządkowania sumienia prawu brzmi niebezpiecznie. To pokusa władzy totalitarnej. Czy nie o tym uczyliśmy się, czytając „Antygonę"? Czy to nie tytułowa bohaterka tego antycznego dramatu była przez wieki ukazywana jako wzór tragicznego, ale szlachetnego wyboru między głosem sumienia a prawem? Czy postawa Antygony odeszła już do lamusa?
Moralność przed prawem
Historia Antygony jest powszechnie znana i nie trzeba jej chyba przypominać. Oś dramatu stanowi akt nieposłuszeństwa wobec prawa wydanego przez króla Teb, który zakazał pochować zmarłego brata Antygony – Polinejkesa. Jej tragiczna historia jest punktem wyjścia do debaty nad wzorcami postępowania moralnego. Świadomie sięgnąłem do szkolnego opracowania tej lektury, by nie narzucać swojej własnej interpretacji, lecz odwołać się do tego, czego powszechnie uczą w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta