Państwo prawa ubite rytualnie
Jeżeli nie wykorzystaliśmy opcji pozostawionej przez rozporządzenie unijne, dopuszczające ubój bez ogłuszania tylko do celów rytualnych, to nie możemy teraz dowolnie i arbitralnie decydować o kształcie swoich zobowiązań – pisze prawnik.
Alexis Tocqueville pisał w pracy „O demokracji w Ameryce", że w amerykańskim systemie władzy każdy problem polityczny wcześniej czy później kończy się w Sądzie Najwyższym. Sprawa uboju rytualnego, którą wkrótce zajmie się polski Trybunał Konstytucyjny (z wniosku Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w sprawie K 52/13 oraz rozpatrując pytanie sądu z Białegostoku w sprawie P 34/13), podobnie dowodzi, jak rozstrzygnięcie problemu wygenerowanego przez klasę polityczną zagubioną w bieżącej rozgrywce trafia na salę konstytucyjną. Ta daje ostatnią szansę przywrócenia racjonalnego i mieszczącego się w granicach konstytucji kompromisu.
Problem uboju rytualnego to rodzaj wielowątkowego testu dla polskiej kultury prawa, wizji prowadzenia polityki i koncepcji państwa. Test, którego państwo polskie nie zdało. Pouczająca była już debata poprzedzająca głosowanie w Sejmie w lipcu 2013 r., w którym zakaz uboju rytualnego został utrzymany, wbrew próbom wprowadzenia uboju tylnymi drzwiami – za pomocą osobnej ustawy o (dozwolonym) uboju rytualnym. Teraz Sejm po raz kolejny będzie miał okazję zająć się problemem. Tym razem na skutek złożenia projektu obywatelskiego ustawy przywracającej ubój. Znamienny jest ton wypowiedzi w ostatnich tygodniach. Problem jest przedstawiany z jednej strony za pośrednictwem fantastycznych opinii prawnych dowodzących, że ubój rytualny w rzeźniach jest jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta